Wydałem rozkaz bojowy, w którym postawiłem korpusowi konkretne zadania. Wstępujemy na ziemie zagarnięte w czasie wojny domowej przez polskich panów. [...] W czasie marszu należy w oddziałach zachować wysoką dyscyplinę i zorganizowanie, każdy powinien rozumieć swoją misję żołnierza-wyzwoliciela. Dowódcy i oficerowie polityczni wyjaśnili to czerwonoarmistom.
[...] Wszystkich niepokoił problem: gdzie i kiedy dojdzie do spotkania z wojskami niemieckimi. Wprawdzie trzy tygodnie temu został podpisany pakt o nieagresji między naszymi krajami, [ale] w duszy każdy z nas rozumiał, że niemieccy faszyści w dalszym ciągu są najzawziętszymi wrogami władzy sowieckiej.
Uzda (obwód miński), 16 września
Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, oprac. Czesław Grzelak, Warszawa 1999.
Wykonawszy prawie stukilometrowy marsz od granicy, wieczorem grupa weszła do Nowogródka. Przed nami rozpościerał się dziwny obraz. Na ulicy żywego ducha. Miasto dosłownie opustoszało — wszędzie cisza. Polscy nacjonaliści zdążyli „popracować” przed naszym nadejściem i zastraszyli ludzi, rozpuszczając wieści, że bolszewicy rozprawiają się z ludnością cywilną, likwidując wszystkich — i młodych, i starych. Jednakże [ludność] nie bardzo w to wierzyła. Gdy mieszkańcy przekonali się, że sowieckie czołgi i karabiny maszynowe nie ostrzeliwują domów, a nasi żołnierze życzliwie się uśmiechają, wyszli na ulice, nie zwracając uwagi na późną porę.
Powstała żywiołowa demonstracja. Pojawiły się kwiaty, które kobiety i dziewczęta wręczały żołnierzom. Początkowo rzadko, a potem coraz częściej zaczęły się rozlegać powitalne okrzyki. Gdy przechodziliśmy przez miasto, ze wszystkich stron po polsku, białorusku i rosyjsku niosło się: „Niech żyje Armia Czerwona!”, „Niech żyje Związek Sowiecki!”.
Nowogródek, 17 września
Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, oprac. Czesław Grzelak, Warszawa 1999.